Książki, które warto przeczytać – recenzja
„Ania z Zielonego Wzgórza”
„Ania z Zielonego Wzgórza” autorstwa Lucy Maud Montgomery to bardzo interesująca i intrygująca opowieść o rudowłosej dziewczynce z sierocińca, która niespodziewanie trafia na Zielone Wzgórze w Avonlea, na Wyspie Księcia Edwarda. Dlaczego intrygująca? Bo Ania dzięki swojej niezwykle wybujałej wyobraźni często postępowała spontanicznie i nieoczekiwanie, więc nigdy nie było wiadomo, co w danej chwili wpadnie jej na myśl.
Dzięki tej książce inaczej spojrzałam na świat. Próbowałam wyobrażać sobie różne rzeczy tak, jak widziała je Ania. Na uwagę zasługuje nie tylko ona, ale również jej przyjaciółka od serca, Diana Barry. Wprawdzie nie miała tak bujnej wyobraźni jak tytułowa bohaterka książki, lecz spędzała z nią tak dużo czasu, że dziewczynki bardzo się do siebie upodobniły. Oczarowana byłam złotymi myślami Ani, które niejednemu czytelnikowi pozostaną w pamięci. Bo jakże nie zapamiętać pięknych słów, że: „Milion razy przyjemniej jest być Anią z Zielonego Wzgórza niż Anią znikąd”.
Z tej książki płynie dla nas wiele nauk i to jest bezcenne. Dzięki niej wiemy, że: „Gdy człowiek przeprosi i zostanie mu wybaczone, zaraz czuje się tak lekko i beztrosko”. L. Montgomery pokazała młodemu czytelnikowi w swojej powieści, iż „miło jest iść do domu i wiedzieć, że to prawdziwy dom”. Książka pokazuje nam wartości, które są najcenniejsze w życiu. Ania odnalazła na Zielonym Wzgórzu prawdziwy dom prosto z jej marzeń. Postacią intrygującą dla mnie jest Mateusz, który wypowiada się w powieści rzadko, ale zasługuje na sympatię czytelnika, gdyż to, co mówi, jest bardzo ważne . To on od samego początku był za tym, żeby Ania została z nimi na Zielonym Wzgórzu. To on kupił jej wymarzoną sukienkę z bufiastymi rękawami. Dzięki jego miłości Ania czuła się kochana. Przecież każde dziecko chce być kochane, bo zasługuje na miłość. Takiej właśnie miłości pragnęła główna bohaterka powieści i znalazła ją. Maryla również bardzo kochała Anię. Choć na początku powieści kobieta starała się tego nie okazywać, w jej zachowaniu i tak było widać, jak bardzo ważne miejsce zajęła dziewczynka w jej życiu.
To Ania pokazała nam, że można cieszyć się nawet z powodu pogody: „Taki ranek, jak dziś, sprawia, że opuszczają mnie wszystkie smutki. Rano nigdy nie zdarza mi się być na samym dnie rozpaczy”. Większość jej wypowiedzi można uznać za metaforyczne. Ania próbuje posługiwać się górnolotnym językiem i czasami w jej ustach brzmi to wręcz groteskowo. Wiele osób z otoczenia Cuthbertów uważało Anię za przemądrzałą, ponieważ dziewczynka często mówiła to, co czuła, co dyktowało jej serce i romantyczna natura.
Książkę czytało już wiele pokoleń i nigdy się ona nie znudzi, bo jak powiedziała Maryla Cuthbert „Tam gdzie przebywa Ania, nie ma mowy o nudzie”. A właśnie Ani pełna jest ta powieść. To ona przenosi nas w swój świat, zadziwia swoją cudowną wyobraźnią, to z jej przygód śmiejemy się do łez. To jej słowa nas bawią. Bo jakże nie śmiać się ze słów dziewczynki: „O wiele łatwiej jest być złym niż dobrym, gdy ma się rude włosy”. To właśnie kolor włosów przeszkadzał Ani. Nie lubiła tego marchewkowego odcienia. Raz, kiedy próbowała ufarbować je na czarno, stały się zielone. Życie Ani pełne jest takich niespodziewanych wybryków. Kiedy, czytając książkę, przebywamy w towarzystwie, nie można być pewnym, co się wydarzy, bo dziewczynka miewa różne pomysły.
„Ania z Zielonego Wzgórza” to moja ulubiona książka ze względu na jej interesującą i trzymającą w napięciu treść. Pokochałam postać Ani za jej niezwykłą naturalność, a także za to, jak bardzo jesteśmy do siebie podobne. Wprawdzie nie mam aż tak wybujałej wyobraźni jak Ania, ale czasami też zdarza mi się zapomnieć o otaczającej mnie rzeczywistości i pogrążyć się we własnych myślach. Myślę, że to najlepsza książka, jaką kiedykolwiek przeczytałam. Książka, która nas bawi, uczy, wychowuje, a oprócz tego każe nam wierzyć w lepszy świat. Świat, który istnieje właśnie dzięki takim dziewczynkom jak Ania.
To Ania pokazała nam, że można cieszyć się nawet z powodu pogody: „Taki ranek, jak dziś, sprawia, że opuszczają mnie wszystkie smutki. Rano nigdy nie zdarza mi się być na samym dnie rozpaczy”. Większość jej wypowiedzi można uznać za metaforyczne. Ania próbuje posługiwać się górnolotnym językiem i czasami w jej ustach brzmi to wręcz groteskowo. Wiele osób z otoczenia Cuthbertów uważało Anię za przemądrzałą, ponieważ dziewczynka często mówiła to, co czuła, co dyktowało jej serce i romantyczna natura.
Książkę czytało już wiele pokoleń i nigdy się ona nie znudzi, bo jak powiedziała Maryla Cuthbert „Tam gdzie przebywa Ania, nie ma mowy o nudzie”. A właśnie Ani pełna jest ta powieść. To ona przenosi nas w swój świat, zadziwia swoją cudowną wyobraźnią, to z jej przygód śmiejemy się do łez. To jej słowa nas bawią. Bo jakże nie śmiać się ze słów dziewczynki: „O wiele łatwiej jest być złym niż dobrym, gdy ma się rude włosy”. To właśnie kolor włosów przeszkadzał Ani. Nie lubiła tego marchewkowego odcienia. Raz, kiedy próbowała ufarbować je na czarno, stały się zielone. Życie Ani pełne jest takich niespodziewanych wybryków. Kiedy, czytając książkę, przebywamy w towarzystwie, nie można być pewnym, co się wydarzy, bo dziewczynka miewa różne pomysły.
„Ania z Zielonego Wzgórza” to moja ulubiona książka ze względu na jej interesującą i trzymającą w napięciu treść. Pokochałam postać Ani za jej niezwykłą naturalność, a także za to, jak bardzo jesteśmy do siebie podobne. Wprawdzie nie mam aż tak wybujałej wyobraźni jak Ania, ale czasami też zdarza mi się zapomnieć o otaczającej mnie rzeczywistości i pogrążyć się we własnych myślach. Myślę, że to najlepsza książka, jaką kiedykolwiek przeczytałam. Książka, która nas bawi, uczy, wychowuje, a oprócz tego każe nam wierzyć w lepszy świat. Świat, który istnieje właśnie dzięki takim dziewczynkom jak Ania.